W dzisiejszych czasach możemy zauważyć, jak coraz częściej powraca do nas widmo tragedii sprzed siedemdziesięciu lat, kiedy to na terytorium naszego kraju pojawiały się kolejno obozy zagłady w tym także najbardziej znany Auschwitz-Birkenau. Ze względu na to, że nie dawano miała miejsce sześćdziesiąta piąta rocznica wyzwolenia tego obozu, wciąż pojawiają się różnego rodzaju pytania kwestii tego, jaką winę w takiej tragedii, jak holocaust ponosimy my, Polacy. Samo pojawienie się już takiego wątku na tego rodzaju rocznicy jest dla nas bardzo krzywdzące, ponieważ jak wiemy, Polacy w żadnej mierze nie współpracowali z nazistami, a już naiwno nie występowali przeciwko Żydom, ponieważ byliśmy w czasie wojny w podobnym położeniu do semitów i naziści nie traktowali nas wcale lepiej, o czym jednak wiele osób zapomina, bądź też nie chce pamiętać. Historia jest na ten temat dość dobrze udokumentowana, ponadto mogą to również potwierdzić wszyscy, którzy przeżyli holocaust, że my, Polacy nie przyczyniliśmy się w żaden sposób do tego, by taki los spotkał w naszym kraju Żydów. Niestety bardzo często, zwłaszcza u obcokrajowców nie ma różnicy, czy powiedzą obozy w Polsce, czy też polskie obozy, co dla nas jest porównywalnym strzałem w plecy za tego rodzaju sformułowanie. Najgorsze jest to, że młode polskie pokolenie zdaje sobie lekceważyć tego rodzaju przejęzyczenia, czy też jawne nieprawdziwe oczernianie nas i zarzucanie nam winy, która nie leżała po naszej stronie. Historia Auschwitz miała być przestrogą dla przyszłości, by takie zbrodnie nigdy więcej się nie powtórzyły, tym czasem można odnieść wrażenie, jakby Auschwitz zbudziło długo tłumione emocje i żale do narodu polskiego za jego przejawy antysemityzmu, które doprowadziły do takiej tragedii dla wielu żydowskich rodzin. Szkoda tylko, że zapomina się przy tym, że Polacy bardzo często i także w wielu tysiącach zabitych i zagazowanych dzielili los swoich rodaków, jakimi byli dla nas wówczas Żydzi. Czyżby, zatem Auschwitz miało prowadzić do podzielenia się niektórych stronnictw, zamiast wspólnego opłakiwania tamtych czasów, a przede wszystkim ofiar, z których każdy miał kogoś bliskiego.