Trudny czas


Każdy semestr dla studentów kończy się tak samo, zazwyczaj długimi godzinami zakuwania i zarywanymi nocami. Dlaczego? No chyba każdy kto był na studiach doskonale wie, jest to okres zdawania egzaminów, zaliczania sesji i kolejnych kolokwiów. W tym okresie na bok jest całkowicie odstawiane życie studenckie, znajomi już nie są widywani tak często a o wspólnych wyjściach na piwo właściwie można tylko sobie pomarzyć.

Sesja trwa różnie, ale nawet do półtora miesiąca pod warunkiem że nie mamy osławionej kampanii wrześniowej i licznych poprawek. Generalnie podczas studiowania każdy wyrabia sobie jakąś metodę nauki i zakuwania, tak żeby jak najwięcej informacji jak najmniejszym nakładem sił pozostawało w głowie. Oczywiście są też tacy, którzy liczą tylko i wyłącznie na to że profesor nie zauważy jak on będzie ściągał. Niestety ta metoda ma sporo wad i jedną z nich jest właśnie ryzyko tego że nic nie napiszemy.

Ewentualnie jeżeli chcemy szykować sobie koniecznie ściagi warto je pisać samemu, wówczas przynajmniej coś zapamiętamy i w sytuacji kryzysowej będziemy mogli coś napisać z pamięci. Czy to wystarczy to już zupełnie inna sprawa, ale tak czy owak lepiej oddać napisane cokolwiek niż całkiem pustą kartkę papieru jedynie z imieniem i nazwiskiem i ewentualnie numerem grupy, jeżeli nie zapomnimy w nerwach. Druga grupa to osoby liczące i bazujące na wiedzy zebranej i zapamiętanej z ćwiczeń oraz wykładów.

Osobiście samemu należę do tej grupy i przed egzaminami przelatuję tylko notatki i książkę żeby przypomnieć sobie podstawowe informacji i utrwalić to co zapamiętałem z wykładów. Jest to metoda dla osób, które mają dobrą pamięć a do tego potrafią lać wodę. Kolejna grupa to studenci zakuwający ostro niemalże do każdego egzaminu, spędzający grube godziny na zapamiętywaniu. Zazwyczaj to oni mieli lepsze oceny ale ja miałem zawsze więcej czasu i nigdy nie stresowałem się podczas sesji. Niech każdy zalicza kolokwia i zdaje egzaminy jak mu wygodniej, byle tylko do przodu do upragnionego tytułu.

Powiązane: